„Po usłyszeniu diagnozy czułam taki strach, jaki nigdy mnie nie ogarniał. Nie wiedziałam, czy dożyję kolejnych świąt, a teraz? (…) Obecnie nie potrafię mieć z tyłu głowy innych myśli, niż te pozytywne.”- rozmowa z Eweliną Dróżdż, która opowiadając o swojej drodze leczenia raka piersi, motywuje innych do profilaktyki i dbania o zdrowie

Nowotwór nie pyta czy może wejść. Jest demokratyczny – chorują starzy i młodzi, biedni i bogaci, wysocy i niscy. Pewnego dnia, spędzając miły wieczór we dwoje, mąż Eweliny wyczuł w jej piersi guzka. Od tego momentu Ewelina przeszła już przedoperacyjną chemioterapię i mastektomię. Na swoich profilach w social mediach oswaja temat raka i burzy tabu.

Katarzyna Binkiewicz: Jak teraz, dzisiaj myślisz o swojej chorobie? Jakie emocje w Tobie mieszkają? Czy są takie same jak na początku, kiedy usłyszałaś diagnozę?

Ewelina Dróżdż: Dzisiaj wiem, że rak to nie wyrok. Edukuję o tym wszystkich w moim otoczeniu. Dzięki chorobie wiele sobie uświadomiłam i myślę, że dużo dobrego spotkało mnie o tego czasu. Poznałam fantastycznych ludzi, doznałam niesamowitej pomocy ze strony zupełnie obcych osób, cieszę się z naprawdę małych rzeczy. W chwili obecnej przepełnia mnie szczęście wymieszane z obawą, że za chwilę ta piękna bańka może pęknie. Rozmawiając z innymi chorymi wiem, że to już w nas zostanie. Ten ciągły lęk przed nawrotem choroby. Powoli uczę się go oswajać. Po usłyszeniu diagnozy czułam taki strach, jaki nigdy mnie nie ogarniał. Nie wiedziałam, czy dożyję kolejnych świąt, a teraz? Śmieję się z tego, jak prostolinijnie myślałam i nie brałam pod uwagę żadnych pozytywów. Obecnie nie potrafię mieć z tyłu głowy innych myśli, niż te pozytywne.

KB: Co teraz przed Tobą – w którym miejscu procesu leczenia jesteś? Pamiętam jak na instagramie pisałaś o swojej operacji, o zmianach planów i o swoich emocjach wobec wszystkiego, co się dzieje. Często powtarzam w swojej pracy, że w takiej emocjonalnej, doświadczeniowej autentyczności – którą rozumiem jako prawdziwy, uważny kontakt ze swoimi emocjami, może być wielka siła.

ED: Obecnie jestem po mastektomii z rekonstrukcją, którą faktycznie udało się zrealizować. Kiedy usłyszałam, że nie będę mieć piersi wpadłam w cichą wewnętrzną panikę. Czułam się beznadziejna, niepotrzebna, niekobieca. Miałam niespełna tydzień na przygotowanie się do nowej sytuacji. Dzień przed operacją miałam konsultację z chirurżką. Narysowała mi na ciele linie cięcia, opowiadała jak będę wyglądać po wszystkim. Siedziałam na tym krzesełku i zapytałam – „Pani Doktor, czy naprawdę nie da się nic zrobić? Czy jestem skazana na życie bez piersi?” I wtedy Pani Doktor usiadła, spojrzała na mnie i tak patrzyła przez kilka minut. Powiedziała, że spróbujemy, a we mnie nagle pojawiła się tak wielka nadzieja, że aż zapiszczałam ze szczęścia a gabinecie! Następnego dnia zobaczył mnie też Ordynator i powiedział – „tu są idealne warunki na implant, Pani Doktor, proszę działać”. Wtedy znowu pisknęłam z radości i nie mogłam doczekać się operacji! Faktycznie te emocje dały mi tyle siły, że nie umiałam jej w sobie zmieścić. Czekam teraz na ustalenie radioterapii i zaczęłam hormonoterapię, która będzie trwać ok 5 lat.

KB: Jakie masz swoje sposoby na rozładowywanie stresu, trudny dzień, masz jakieś swoje rytuały mocy? Czy w ogóle w czasie leczenia onkologicznego można znaleźć przestrzeń na odpoczynek, hobby, dobre chwile?

ED: Kiedy mam trudny dzień zawijam się w koc i włączam ulubioną muzykę. Od kiedy pamiętam – muzyka zawsze mnie nakręcała, powodowała pozytywne wibracje. Uwielbiam też siedzieć na kanapie z moim mężem i po prostu nic nie robić, a jak już to włączyć dobry serial i się mocno tulić. Mąż daje mi poczucie bezpieczeństwa i wspiera najlepiej na świecie! Podczas mojego leczenia pracowałam. Jedynie brałam 5 dni zwolnienia bezpośrednio po chemii i później wracałam do pracy. Uwielbiam to, co robię, więc było jasne, że pracy nie odpuszczę. Teraz, kiedy jestem po operacji, niestety musiałam przejść na dłuższe zwolnienie, żeby dojść do siebie. To jest czas dla mnie, który wykorzystuję na odpoczynek, zwolnienie tempa i czytanie książek. Z racji, że nie mogę pracować – odwiedziłam raz moje dzieciaki w przedszkolu, sprawiło mi to mnóstwo radości! Po czym wróciłam do domu i napisałam scenariusz na dzień babci i dziadka, choć to dopiero za 3 miesiące. Odwiedzenie dzieciaków dało mi mały napęd, żeby zrobić coś związanego z moją pracą. To jest moje hobby, to jest to, co zawsze chciałam robić – być nauczycielką.


Ewelina Dróżdż – niezwykła dziewczyna, która dzieląc się swoją historią, wspiera inne kobiety i motywuje do badań profilaktycznych. Nasza rozmowa jest jednocześnie zapowiedzią spotkania LIVE z Eweliną!

Zapraszam już 13 października w czwartek o godzinie 20:oo na mój profil IG @katarzyna.binkiewicz. Będzie autentycznie, będzie edukacyjnie – do zobaczenia!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s